Coraz większa liczba małżeństw kończy się rozwodem. Jaki jest główny powód, dla którego rozpadają się małżeństwa? Jak temu zapobiec?
Według danych Głównego Urzędu Statystycznego w 2011 r. powstało ok. 207 tys. nowych związków małżeńskich – to o 21 tys. mniej niż rok wcześniej. Zwiększył się natomiast znacząco współczynnik rozwodów – w 2011 r. rozwiodło się prawie 65 tys. par małżeńskich. Czy alternatywą dla związków sformalizowanych jest życie na kocią łapę?
Określenie „życie na kocią łapę” nie wzbudza pozytywnych skojarzeń. Powstało zapewne poprzez obserwację świata zwierząt: Koty, w przeciwieństwie do psów, są niezależne i charakteryzuje je niestałość uczuć. Ale czy takie właśnie cechy przejawiają osoby żyjące w stałym związku bez ślubu? Niekoniecznie, ponieważ nie trzeba zobowiązać się publicznie do miłości, aby wiecznie i prawdziwie kochać drugą osobę. Zanim jednak podejmiesz decyzję o rezygnacji z przysięgi małżeńskiej, dowiedz się, jakie konsekwencje pociąga za sobą życie na kocią łapę.
Co przemawia za małżeństwem?
1. Skutki prawne. Państwo postrzega związki małżeńskie jako podstawę do założenia rodziny – podstawowej komórki społecznej. Aby zachować porządek wśród obywateli, promuje się więc małżeństwa, gwarantując im ulgi prawne i innego rodzaju ułatwienia w życiu prywatnym i publicznym. Skutkiem takiego założenia jest stawienie przeszkód formalnych osobom będącym w konkubinacie: Żyjąc na kocią łapę nie posiadacie współwłasności majątkowej, nie możecie rozliczać się wspólnie z podatków, ani dziedziczyć po sobie. To właśnie wtedy, kiedy rodzi się potrzeba uzyskania kredytu na mieszkanie lub przepisania samochodu partnerowi, powstaje myśl o sformalizowaniu związku.
2. Przepraszam, czyje to dziecko? Decydując się na życie na kocią łapę, musisz mieć świadomość, że wpłynie to także na Wasze relacje rodzinne. Jeśli powstałe w Waszym związku dziecko urodzi się w trakcie trwania konkubinatu, ojciec potomka będzie musiał potwierdzić swoje rodzicielstwo, składając w urzędzie stosowne oświadczenie. Według polskiego prawa dziecko otrzyma wtedy nazwisko ojca (chyba że zdecydujecie inaczej), które w takim wypadku będzie oczywiście różniło się od nazwiska matki, prowadząc niekiedy do komplikacji podczas sprawowania opieki nad maluchem. Żyjąc na kocią łapę nie możecie również zaadoptować wspólnie dziecka – możecie zrobić to tylko indywidualnie.
3. Presja środowiska. Pomimo tego, że związki nieformalne stają się coraz powszechniejszym modelem rodziny, trudno nie usłyszeć uszczypliwych komentarzy ze strony osób trzecich. Często krytyka pojawia się ze strony rodziców partnerów, którzy – chcąc uniknąć niewygodnych pytań ze strony sąsiadów i znajomych – wywierają presję na swoje dorosłe dzieci, aby te zrezygnowały z życia na kocią łapę. Osoby żyjące w konkubinacie określane są jako nieodpowiedzialne, niedojrzałe czy nawet niemoralne. To właśnie ze wzglądu na naciski ze strony otoczenia wiele par, które nie czują się związane z tradycją ani Kościołem, decydują się często w Polsce na ślub.
Niepotrzebny nam papierek
Życie na kocią łapę ma niewątpliwie sporo negatywnych stron. Część kwestii (przede wszystkim prawnych) mogłaby zostać rozwiązana poprzez wprowadzenie tzw. związków partnerskich, obecnych dziś już w wielu państwach europejskich. Konkubenci nie mogą cieszyć się z wielu przywilejów dostępnych dla małżeństw; nie mają ulg podatkowych, nie zawsze mogą zapytać o zdrowie partnera w szpitalu i nie cieszą się wysokim statusem w społeczeństwie. Już samo określenie stałego partnera, nie będącego małżonkiem, może sprawiać problem! To mój… Chłopak? Narzeczony? Konkubin? Jakie argumenty przemawiają zatem za nieformalnym związkiem?
Nie da się ukryć, że część osób żyjących na kocią łapę, po prostu obawia się, że zawarte przez nich małżeństwo może nie przetrwać próby czasu. Są niepewni swoich uczuć, nie mają zaufania do partnera i wolą porzucić plany o wstąpieniu w związek małżeński, aby później nie cierpieć z powodu separacji czy rozwodu. Inny powód stanowi kwestia ekonomiczna: W przypadku niektórych osób sformalizowanie związku mogłoby oznaczać pogorszenie się sytuacji materialnej, np. utratę pieniędzy, które otrzymuje się, będąc samotną matką czy ojcem. Często ludzie rezygnują też ze ślubu ze względu na wygodę czy strach przed odpowiedzialnością.
Istnieje jednak mnóstwo związków na kocią łapę, które nie są tylko „na próbę” i wynikają z przekonań światopoglądowych. Takie relacje nie różnią się niczym od tradycyjnych układów, poza niechęcią do składania publicznych deklaracji czy wyrabiania oficjalnych dokumentów, poświadczających własne uczucia. Nie oznacza to, że partnerzy żyjących bez ślubu nie podejmują decyzji o byciu ze sobą na dobre i na złe: Ich decyzja o dzieleniu życia z tą jedną osobą podejmowana jest każdego dnia na nowo. To daje im pewność, że ich związek trwa ze wzglądu na łączącą ich miłość, a nie złożoną przed ołtarzem obietnicę. Ci, którzy wybierają życie na kocią łapę, nie chcą zdobywać partnera, lecz wolą pielęgnować wspólną więź, tak aby bez względu na etap związku, zachować świeżość uczuć.
Złośliwi powiadają, że miłość jest ślepa, a najlepszym okulistą jest małżeństwo. Trudno się z tym zgodzić, obserwując zakochane w sobie pary z wieloletnim stażem małżeńskim. Ślub cywilny, kościelny czy życie na kocią łapę – to nie rodzaj związku, a znalezienie właściwego partnera zadecyduje o tym, czy odczujemy spełnienie w miłości. Jeśli nie masz jeszcze drugiej połówki, dołącz do grona użytkowników eDarling i poczuj motyle w brzuchu….